Twój rozwój. Twoja r-Ewolucja

coaching siedlce

r-Evolution

Katarzyna Kiejrys

Czas czytania: 2 min 

01 października 2019

SiedzÄ…c na krzeÅ›le przy obiedzie, caÅ‚kiem odruchowo przejechaÅ‚am rÄ™kÄ… po udzie po moim cellulicie. 

JedzÄ…c chciaÅ‚am siÄ™ upewnić, czy nadal tam jest.  

Był tam. Nie zniknął od jedzenia leczo.

Zapewne po to by mnie prześladować, powodować dyskomfort i wyrzuty sumienia, że oto być może ta źle rozłożona tkanka tłuszczowa jest tam z mojej winy.

OczywiÅ›cie nie byÅ‚o tak, że ze Å‚zami w oczach rzuciÅ‚am leczo do zlewu, poprzysiÄ™gajÄ…c gÅ‚odówkÄ™ dopóki mój organizm nie wessie tÅ‚uszczu z ud. JadÅ‚am dalej. W mojej gÅ‚owie pojawiÅ‚ siÄ™ jedynie krótki grymas niezadowolenia z wÅ‚asnego  wyglÄ…du.

MaÅ‚y, malutki grymasik. TrwajÄ…cy może 4 sekundy. Takie maÅ‚e, krótkie, niby nic nie znaczÄ…ce zachowanie.

Zatrzymując się na chwilę i poddając ten odruch refleksji odkryłam jednak to, że takich drobnych grymasików mam w swoim repertuarze znacznie więcej.

Worki pod oczami? Grymas.

Zmarszczki, gdy się uśmiecham? Grymas.

Coś wyskoczyło na buzi? Grymas.

A kiedy już połączę zmarszczki, worki, cerę z problemami i cellulit to z tych małych grymasów powstaje jeden wielki grymas niezadowolenia z własnego wyglądu.

Niezauważalne, znormalizowane, automatyczne odruchy doszukiwania się w sobie mankamentów.

Po prostu tam sÄ…. 

Małe, malutkie grymasiki, na które:

  1. nie zwracamy uwagi.
  2. uważamy za normalne, obiektywne i uzasadnione.

 

Ile razy dziennie krytycznie o sobie myÅ›limy  w taki oto odruchowy, niezauważalny sposób?

Nie wiem jak to jest z mężczyzną. Jak do tej pory nigdy nim nie byłam. Jednak jeśli chodzi o kobietę to zawsze znajdzie ona jakiś sposób, żeby sama sobie trochę umniejszyć. I nie chodzi tylko o wygląd.

A to kilogramy – bo za dużo, a to cellulit – bo brzydko wygląda, a to nie taka torebka – bo za tania, a to nie taki sukces – bo za mało pieniędzy, nie tak wychowane dziecko - bo komuś napyskowało.

CoÅ›.

Zawsze znajdzie się coś, co bardzo często urasta do rangi permanentnego powodu samokrytyki i wchodzi nam pod skórę, jak zadra, której nie da się samemu wyjąć, a która nie przestaje nas uwierać.

Doszłyśmy do punktu, w którym traktujemy krytykowanie siebie jako coś naturalnego. I czy to jest normalne?

Mój cellulit nie zaburza harmonii wszechÅ›wiata. Nie wpÅ‚ywa na moje relacje z rodzinÄ…. Nie czyni mnie bardziej empatycznÄ… wobec ludzi. Nie zmienia stanu mojego konta. Nie ma wpÅ‚ywu na smak leczo. I na pewno nie znajduje siÄ™ na liÅ›cie moich życiowych priorytetów. 

A jednak zdarza mi się tracić czas na przejmowanie się nim.

I tracÄ™ ten czas, nie dlatego, że jest to ważne. TracÄ™ go z powodu czegoÅ› co tak naprawdÄ™ ma znaczenie, jedynie dlatego, że to JA je temu czemuÅ› nadaÅ‚am.

Cellulit to oczywiÅ›cie dość trywialny przykÅ‚ad, ale dobrze wpisujÄ™ siÄ™ w kobiecÄ… tendencjÄ™ do umniejszania sobie. Doszukiwania siÄ™ wad. Czucia siÄ™ gorszÄ…. 

A gdyby tak ten czas stracony na grymasy przeznaczyć na coś zupełnie odwrotnego?

Na skupianie się na tym co czyni mnie wspaniałą, fajną, pozytywną, mądrą i piękną?

Gdyby tak zamiast ciÄ…gnąć siÄ™ w dół, zacząć pchać siÄ™ w górÄ™?  

Surrealistyczne? Być może. Ale jest w NASZYCH rÄ™kach i zależy wÅ‚aÅ›nie od NAS.  

 

PiÄ™kna jak kwiat róży 
tylko czy ten Å‚eb nie za duży?  

coaching siedlce

 

Coaching, Doradztwo ds. rozwoju  

r-Evolution

coaching Siedlce